czwartek, 13 marca 2014

Od Lucjana c.d. Zoro

- Nie ma go? - spytał Zoro kręcąc nerwowo kółkiem - Powiedź że go nie ma!
- Nie widzę go! - zameldowałem patrząc w oddalające się miasto - Chyba go zgubiliśmy.. no chyba że zadekowałby się w bagażniku.. - spojrzałem na niego niepewnie.
Auto zatrzymało się i wysiedliśmy obydwaj.
- Ty go otwórz.. - powiedział drżąc - Ja nie mam serca..
- Nie! - krzyknąłem - Ty lepiej.. jesteś odważniejszy, a może jak z bliska zobaczy twoją mordę to się przestraszy i umrze na zawał! - zasugerowałem.
- O czym wy mówicie..? - spytała Emily patrząc się na nas dziwnie.
- O napalonym, francuskim aborygenie z rurą! - odrzekliśmy jednocześnie - O mimie z pałą! - ta odpowiedź chyba je trochę zaskoczyła.
- Jakim znowu.. eh..? - uderzyła się w czoło - Chyba mieliście jakiś wadliwy towar i macie zwidy.. proszę! - otworzyła bagażnik w którym ujrzeliśmy tylko zapasy - Żadnego napalonego faceta z pałą tutaj nie ma.. - odetchnęliśmy z ulgą. - Gdzie w ogóle zmierzamy?

<Emily, Asami, Zoro?>

Od Zoro c.d Lucjana

Ten mim był więcej niż dziwny, był... No wyglądał na zboczeńca! Rzadko kiedy miałem przy kimś gęsią skórkę, do tego Lucjan też się bał.
Wyjąłem dwie katany i zacząłem się cofać razem z czarnowłosym.
- Idziemy stąd.- mruknąłem.
- Weź go dźgnij!- krzyknął chłopak.- Bo jeszcze nas zgwałci!
- Nikt tu nikogo nie zgwałci, a ja nie mogę mu nic zrobić bo tylko za nami idzie!
- To spieprzamy stąd!
Odwróciliśmy się i zaczęliśmy biec, byleby dostać się do samochodu. Nie byliśmy od niego daleko i na całe szczęście przy transporcie stały już dziewczyny.
- Wsiadajcie do samochodu!- krzyknąłem w czasie biegu.
Dziewczyny były chyba zdenerwowane tym, że się spóźnialiśmy, ale szybko zareagowały i znalazły się w samochodzie. Zaraz potem ja i Lucjan też do niego dobiegliśmy. Wskoczyłem za kierownicę, odpaliłem silnik i od razu ruszyłem na pełnym gazie.
- Nie ma go?- zapytałem się, ale nie patrzyłem do tyłu, bo nie chciałem jak coś zobaczyć jego mordy i tej rury.

[Lucjan? Asami? Emily?]

środa, 12 marca 2014

Od Lucjana c.d. Zoro

- Nie będę mu pały szatkował za to, że siedzi.- mruknął dziwnie patrząc się na tego umalowanego dziwaka.
A jakby pała stała, to byś inaczej do tego podchodził, co..? Pomyślałem patrząc nadal w jego stronę. Wtedy tamten powstał z gracją, a rura spadła na ziemię, wydając charakterystyczny brzdęk.
- Wstał.. - mruknąłem i wzdrygnąłem się..
- Chodźmy stąd bo dziwnie się czuję.. - mruknął glon i ruszył w przeciwnym kierunku, dziwnie spięty, jakby mim zaraz miał mu tą rurę nie wiem gdzie wsadzić..
Popędziłem za nim oglądając się co chwilę za siebie niepewnie. W pewnym momencie nie byłem w stanie się nie zatrzymać, bo cały skostniałem. Mój towarzysz spojrzał na mnie pytająco.
- Zniknął.. - wyjaśniłem bledszy niż zwykle - On.. zniknął.. - nagle  z uliczki wypadł on i zaczął dziwnie wymachiwać tą rurą we wszystko strony. Patrzeliśmy na to zdumieni. - C..co to?
- Chyba jakiś taniec.. - mruknął Zoro, przypuszczalnie jego też przechodziły dreszcze bo głos miał taki nie pewny.
- No byle nie godowy.. - zrobiłem kilka kroków w tył, a glon do mnie dołączył.
Jednak kilka ulic dalej znowu zorientowałem się, że mim nas śledzi.. czy to był jakiś napalony seryjny gwałciciel? I co teraz?!
- Zoro.. - szturchnąłem go - Serio, chyba się boję.. - odwróciłem się niepewnie w tył - Ten gość ma w sobie coś dziwnego..

<Zoro, Emily, Asami?>

Od Zoro c.d Lucjana

Nie dość, że zdziwiło mnie to, że Lucjan tak szybko zmienił swoje nastawienie i nagle zachciało uczyć mu się szermierki, to jeszcze to... Co to do cholery miało być?! W Tokyo?! Serio?!
- Czy ty widzisz to co ja...?
- Mam dwoje oczu i też to widzę..- mruknął.- Co tu robi mim z drewnianą rurą?!
- Nie mam bladego pojęcia... I nie wiem też skąd wziął tą rurę..
Nadal bacznie oglądałem mima który siedział na jakimś murku. Wyglądał dokładnie jak francuski mim, a na kolanach trzymał półtorametrową drewnianą rurę podobną do tej na której grają aborygeni.
- Zoro... On się dziwnie na nas patrzy...- chłopak cofnął się o krok.- Weź no wyjmij te swoje mieczyki, jeden wsadź w gębę i poszatkuj mu tą pałę...
- Nie będę mu pały szatkował za to, że siedzi.- westchnąłem.
I nagle mim powstał, a rura którą miał na kolanach spadła na ziemię i usłyszeliśmy taki dość dziwny dźwięk.
- Wstał...- Lucjan mruknął z jakąś nutką obrzydzenia.
Oblała mnie fala niepewności i dostałem gęsiej skórki w obecności tego białasa w za ciasnych rajstopach i bereciku.
- Chodźmy stąd, dziwnie się czuję.- mruknąłem i odwróciłem się na pięcie by ruszyć w przeciwnym kierunku.

[Lucjan? Asami? Emily?]

Połączyłam mima i aborygena XD

Od Lucjana c.d. Zoro

Czekaliśmy dobre kilka godzin na te dwie. Co im się mogło stać? Nie sądziłem, by ktokolwiek zdołał je złapać, zapakować i wywieźć, w końcu walczyć umiały. Jednak Zoro już przysypiał, ja byłem głodny, a słońce ułożyło się już do snu.
- Zoro.. - mruknąłem gładząc swoją brodę kciukiem i kontemplując nad sensem pewnej sprawy - Czy uważasz, że dziewczynom mogło się coś stać..? - spojrzałem na glona.
- Raczej nie.. - westchnął, wskoczył na przednie siedzenie i położył się na nim - Ale nie możemy na nie tyle czekać. Trzeba ich szukać! - wziął swoje wszystkie trzy katany, wysiadł znowu z auta i poszedł w jakąś stronę.
- To.. na pewno w tą stronę? - spytałem patrząc za nim - Z tego co kojarzę nie poszły tam.. chociaż teraz mogą być wszędzie, więc to obojętne. - wzruszyłem ramionami i poszedłem za nim - Chodź w sumie rozmyślałem nad również ciut inną sprawą.. - spojrzał na mnie pytająco - W sumie, biorąc pod uwagę wszystkie wasze umiejętności, to bardzo się wszyscy różnimy, nie? - patrzył na mnie wzrokiem mówiącym mi, że nic kompletnie nie rozumie - Wiesz chodzi mi o to, że każdy z nas jest dobry w czymś innym, ale jednocześnie jesteśmy bardzo odkryci z naszych słabych stron i musimy polegać na innych osobach..
- Nie owijaj w bawełnę - zatrzymał się - Nie znoszę tego. Mów po prostu co chcesz.
- Chciałbym, abyś nauczył mnie posługiwać się kataną. - również przystanąłem i spojrzałem na jego zdziwioną minę - Ponieważ jako jedyny z waszej trójki nie umiem walczyć. Zatem, panie najlepszy szermierzu? - spytałem.
- Zobaczy się.. ale skąd taki nagły napad motywacji? Wcześniej nie przejawiałeś jakiegokolwiek zainteresowania sztuką walki i przetrwania.. znacznie bardziej podobało ci się pasożytowanie na nas.. - mruknął i ruszył znowu.
- Nadal mi się podoba.. - przyznałem niechętnie - Ale gdy nie ma was w pobliżu, wolałbym przeżyć jakiś czas. W końcu nie zawsze będę za którymś z was chodził, prawda? - kiwnął głową - W sumie to.. dlaczego nie mamy komórek? - otworzył szeroko oczy - Gdybyśmy załatwili sobie.. byłoby łatwiej, a że nie są one już produkowane narodowo, z policyjnym oprogramowaniem to i tak nie można ich namierzyć.. znaczy się można, ale nasi prześladowcy nie mają takiego sprzętu. W ogóle nie wiem, czy wszelkie takie urządzenia nie zostały zniszczone w czasie wojny. Zoro..? - spytałem patrząc pytająco na glona który zaniemówił i wpatrywał się w coś przed sobą - Ejo..! - zamachałem mu dłonią przed oczami - Zawału dostałeś czy co.. - odwróciłem się i spojrzałem w miejsce które mierzył wzrokiem - Co.. to?

<Zoro, Asami, Emily?>

niedziela, 2 marca 2014

Od Zoro c.d Lucjana

- No widzisz jaki masz talent do znajadywania?- zaśmiałem się i wziąłem katanę od chłopaka.
Sprawdziłęm ją i była identyczna do tej czarnej którą znaleźliśmy lecz ostrze było srebrne.- No i super, możemy wracać.
- W końcu!- podskoczył z radości.
Wyszliśmy najpierw z piwnicy, a potem z domu. Przy moim pasie brzęczały trzy katany, to był przyjemny dźwięk dla ucha. Jednak fajnie było mieć świadomość, że ma się kogoś komu można się wygadać. Szliśmy powoli do samochodu, kierowałem się za Lucjanem, bo nie pamiętałem kompletnie drogi. Tzeba spojrzeć prawdzie w oczy, miałem debilizm topograficzny...
W końcu doszliśmy do auta, Lucjan wskoczył na tylnie siedzenie i rozłożył się na całej długości siedzeń, ja usiadłem na masce.
- Kiedy one przyjdą? Jak będziemy tu tak stać to wojsko nas wykryje...- westchnąłem.

[Dziewczyny? Lucjan?]

Od Lucjana c.d. Zoro

Dobrze, że mi o tym powiedział, ponieważ kiedyś mógłbym się zapomnieć i wspomnieć o czymś o czym powinienem nie wiedzieć. Spojrzałem na niego i nagle zacząłem po raz pierwszy odczuwać jakąś sympatię do tego glona, który tak bardzo próbował spełnić marzenie swojej zmarłej przyjaciółki. Nie rozumiałem go, nie mogłem zrozumieć ponieważ nigdy nie poświęcałem się dla kogoś, ale mogłem podejrzewać, że to szlachetne uczucie.. no cóż.
- Nie, nic więcej tutaj nie ma.. - wkurzyłem się i kopnąłem jakiś karton który wydawał się pusty, ale gdy znalazł się w powietrzu wypadł z niego pokrowiec - A jednak znalazłem... - uśmiechnąłem się - Ależ jestem genialny..! - przewrócił oczami.

<Zoro, dziewczyny?>